W obszernym wywiadzie z Interią, Marek Zieńczuk mówi m.in. o roku 2010 i nieudanym powrocie do Lechii, której jest wychowankiem.
- Zabrakło cierpliwości i zaufania, późniejszy etap pokazał, że dałem radę. To, co przeżyłem w Chorzowie, wyobrażałem sobie, że stanie się moim udziałem w Lechii. W Ruchu w 2012 roku zdobyliśmy wicemistrzostwo i doszliśmy do finału Pucharu Polski, w 2014 roku trzecie miejsce w Ekstraklasie. W Gdańsku zabrakło kogoś takiego jak trener Waldemar Fornalik. Miał swój plan na przygotowanie do gry takich piłkarzy jak Łukasz Surma czy ja. Zatrudniając nas, wiedział czego się spodziewać, myślę że się nie zawiódł. Wracając do Gdańska zaryzykowałem, zrezygnowałem z pewnej kasy w Grecji. Zawsze miałem wysoką motywację do gry, ale tu, gdzie się wychowałem, była największa. Pół roku, które tu byłem, miało być wprowadzeniem do tego, co miało być później. Tylko tego później nie było. Albo inaczej: było, ale gdzie indziej.
W Chorzowie-Batorym przy ulicy Cichej.
- Na pierwszym treningu graliśmy na utrzymanie piłki, trener Fornalik mnie zawołał: "Co ty mówisz, że nie jesteś gotowy?". Następnego dnia zagrałem w sparingu, trener wyznaczył mnie do strzelania rzutu karnego i bicia stałych fragmentów.
Czytaj więcej