Podpisał pan z Lechią kontrakt aż na 4,5 roku. Rzeczywiście myśli pan, że tak długo zostanie pan w Gdańsku?
Obecnie długość kontraktu jest dla mnie najmniej istotną rzeczą. Jestem na tyle młodym zawodnikiem, że najważniejszy jest dla mnie sportowy rozwój. Liczę, że w Lechii zrobię duży krok do przodu i stąd pójdę grać jeszcze wyżej. Ale na razie skupiam się na tym, co jest tu i teraz.
Dlaczego zatem Lechia?
Właściwie były tylko dwie opcje. Jeśli ekstraklasa to Lechia albo wyjazd zagraniczny. Uznałem, że nie chcę być kolejnym młodym piłkarzem, który wyjedzie za wcześnie z Polski, a potem będzie wracać z podkulonym ogonem, mówiąc, że by zrobić dwa kroki do przodu trzeba zrobić jeden w tył. Ja cały czas liczę, że będę robić kroki tylko do przodu. Jeśli tak jest, to mnie najbardziej cieszy. Do Lechii przekonał mnie trener Piotr Stokowiec. Spodobała mi się wizja rozwoju, którą przedstawił. M.in. ważna była dla mnie możliwość pracy z psychologiem. Zawsze chciałem tego spróbować, bo wiadomo, że niektóre mecze wygrywa się nie tylko nogami, ale głową.
Jakie wyznacza pan cele na wiosnę?
Indywidualne to: zadebiutować w ekstraklasie, zagrać kilka dobrych meczów, pomagać zespołowi, strzelić gola... A drużynowe? Wydaje mi się, że przez ten tydzień na tyle poznałem drużynę, że mogę powiedzieć, iż w szatni mamy zawodników, którzy są naszymi argumentami w walce o finał Pucharu Polski czy najlepszą czwórkę, czy nawet trójkę w ekstraklasie.
Czytaj całość na Trojmiasto.pl