Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024
AKTUALNOŚCI

Adam Duda: Życzyłbym Lechii zwycięskiej serii

7 kwietnia 2022

Adam Duda był piłkarzem Lechii do 2014 roku. 31-letni dziś piłkarz występuje w barwach Gedanii, ale śledzi dokładnie mecze Biało-Zielonych i jest ich wiernym kibicem.

Jak oceniasz postawę Lechii w rundzie wiosennej?
Adam Duda:
Szczerze mówiąc, ciężko jest oceniać obiektywnie, jeśli jest się kibicem Lechii. Na pewno fajnie, że od 3 lat Lechia realnie walczy o Mistrzostwo Polski. Czy teraz Lechia ma problemy? Trudno powiedzieć. Jeżeli jednak mocniej się zastanowić to nasuwa się problem w postaci nierównej formy. Myślę, że kibice i ludzie związani z Lechią mają prawo do pewnej frustracji z tego powodu, gdyż po zwycięstwie przychodzi pewna euforia i nadzieje związane z walką o najwyższe cele, a po tygodniu nieoczekiwana porażka, która od tych celów mocno oddala. Z doświadczenia wiem, że dla samych zawodników to również nie jest komfortowa sytuacja i jestem przekonany, że mocno pracują, aby tę formę ustabilizować. Wierzę, że prędko uda im się z tym uporać. Z drugiej strony, patrząc na całokształt wszystkich meczów i ilości zdobytych punktów to uważam, że sytuacja Lechii jest niezła. Oglądając mecz z Legią, Lechia na pewno wyszła zbyt zachowawczo. Wiemy, że mamy solidnego Dusana Kuciaka, który zawsze nam pomoże, ale skoro przeciwnicy mają tyle sytuacji to też trzeba wziąć pod lupę. Lechia jest usposobiona, żeby grać ofensywnie i ma do tego wykonawców. Szkoda, że tak późno się obudziliśmy, bo w drugiej połowie potrafiliśmy dominować. Spokojnie można było powalczyć o 3 punkty. Niestety gra się dwie połowy, a nie jedną, dlatego nie udało się zdobyć choćby punktu.

Gdzie jest miejsce Lechii w Ekstraklasie?
AD:
Infrastruktura sprzyja grze o najwyższe cele. Mamy piękny stadion, duże miasto i piłkarskie tradycje. Istotne jest też zainteresowanie mieszkańców. Jeśli w Gdańsku ludzie kibicują Lechii to napędza machinę walki o wysokie pozycje. Wydaje mi się, że Lechię stać na to, aby być przynajmniej o jedno oczko wyżej niż teraz. Aktualnie mamy praktycznie tylko dwa kluby, które systematycznie każdego roku walczą o mistrzostwo Polski, lecz po cichu liczę, że przyszedł moment, w którym to Lechia równie systematycznie będzie w stanie w każdym następnym sezonie walczyć o strefę medalową. Martwi mnie jednak to, że kiedy miałem możliwość reprezentowania Lechii, czyli ładnych parę lat temu, na mecze potrafiło przyjść około 20- 30 tysięcy ludzi. Wtedy było daleko od walki o najwyższe cele, a wsparcie było czuć na każdym kroku. Było wielu zawodników z regionu, sporo Polaków w składzie i ludzie się utożsamiali z klubem. Teraz jakość piłkarzy jest wyższa, a paradoksalnie zainteresowanie piłką w Gdańsku mocno spadło. Kibice to mega ważne ogniwo w Gdańsku, dlatego życzyłbym Lechii zwycięskiej serii, bo jestem przekonany, że gra o mistrzostwo i w europejskich pucharach jest w stanie przywrócić wysoką frekwencję.

Jakie mecze w barwach Biało-Zielonych wspominasz najlepiej, a jakie najgorzej?
AD:
Mam trzy takie momenty, które świetnie wspominam. Przede wszystkim debiut. Jako młody zawodnik oraz kibic Gdańskiej Lechii marzyłem, aby kiedyś zagrać w jej barwach. Przy pierwszej możliwej okazji przyszedł moment, w którym cały stadion od 20. minuty śpiewał "Adam Duda". To było piękne i budujące. Do tej pory się wzruszam, jak o tym rozmawiam. Szkoda, że tak krótko mogłem im się odwdzięczyć. Chciałem im to oddać przede wszystkim bramkami dla Biało-Zielonych, lecz niestety ktoś wpadł na kiepski pomysł, aby Trenera Bobo Kaczmarka zastąpić Probierzem i już nie miałem do tego zbyt wielu okazji. Drugie miłe wspomnienie to pierwszy gol dla Lechii z Koroną Kielce. Jako napastnik wraz z marzeniem o debiucie w Gdańsku bardzo chciałem te bramki strzelać, dlatego ta pierwsza dała mi mentalnego kopa. Zeszło ze mnie powietrze i było mi łatwiej. Pod względem atmosfery i dramaturgii to ten mecz z Ruchem Chorzów, kiedy 2 dni przed meczem mieliśmy wizytę kibiców na treningu. Rozpoczęło się od 2:0 dla nas, później 2:4, a potem z Grzesiem Rasiakiem weszliśmy na boisko i w 90. minucie Grzesiu na 3:4, a ja na remis. Do tego moja bramka była pięknej urody. Pamiętam ten wybuch radości. To bardzo fajne wspomnienie i dużo pozytywnych emocji.

Najgorszy mecz to zdecydowanie ten z Jagiellonią. Teraz w Gedanii trenują ze mną Krzysiu Bąk i Wojtek Zyska, którzy niekiedy przypominają mi tamte wydarzenia, gdy za dobrze już się czuję na boiskach czwartoligowych. Wiadomo, jak to w szatni piłkarskiej bywa sporo żartów i szydery. Przed tym meczem miałem dużo złych emocji po meczu z Lechem. Nie miałem osoby, która mogłaby mi wtedy pomóc. Cały tydzień przed meczem z Jagiellonią nogi się uginały, a w głowie się kotłowało, przez co wyszedłem na spotkanie z ogromną presją. Miałem mnóstwo sytuacji i ich nie wykorzystałem. Dostałem zmianę, bo było widać, że mi nie idzie. Bardzo mi szkoda tego meczu, bo gdybym strzelił w tym meczu 2-3 bramki to być może inaczej mogłoby się wszystko potoczyć. Jednak zostawiam to za sobą, bo nie mam wpływu na rzeczy, które już się wydarzyły.

Czy jesteś gotowy na powrót do gry w piłkę na poziomie centralnym?
AD:
Po okresie koronawirusa, gdy po raz kolejny w mojej przygodzie nie otrzymałem kilku pensji z klubu pogodziłem się z myślą, że to moje ostatnie chwile na boisku. Z punktu finansowego było to po prostu nieopłacalne. Niestety w niższych ligach umowy między zawodnikiem a klubem są słabo chronione prawnie lub po prostu ich nie ma. Postanowiłem, że zostanie mi tylko granie dla przyjemności. Związałem się z Akademią Piłkarską w Gdańsku, gdzie poza grą w seniorskim zespole na poziomie V ligi, pomagałem też w szkoleniu dzieci. Tej zimy uznałem jednak, że z biegiem czasu młodszy już nie będę, a póki fizycznie dobrze się czuję i gra w piłkę sprawia mi przyjemność to warto poszukać klubu trochę wyżej i przeżyć w piłce jeszcze coś ciekawego. Gedania ma bardzo fajny pomysł na grę, dobrych zawodników i trenerów. Klub się rozwija i pomyślałem, że chcę w tym uczestniczyć. Co będzie dalej tego nie wiem. Odżyłem, bo trochę mi brakowało tej atmosfery szatni czy meczów o stawkę, w których celem jest awans do wyższej ligi. Trenujemy cztery razy w tygodniu, więc można powiedzieć, że klub jest profesjonalny. Bałem się, czy uda mi się pogodzić granie z własnymi obowiązkami, których aktualnie mam dosyć sporo. Od niedawna szkolę dzieci już pod swoim szyldem „Akademii Piłkarskiej Adama Dudy Dziewiątka”. Korzystając z okazji, serdecznie zapraszam na treningi wszystkich młodych pasjonatów piłki nożnej oraz obserwowania poczynań Akademii w social mediach. Jestem przekonany, że niezależnie od poziomu i oczekiwań rodziców dla każdego z zawodników znajdzie się miejsce i będzie mógł dołączyć do klubu. Prywatnie mam dwójkę dzieci i ciężko czasami znaleźć wolną chwilę, jednak córki i życie rodzinne dają mi bardzo dużo radości. Cieszę się, że tu jestem. Gdyby udało się dojść wraz z Gedanią na poziom centralny na pewno byłoby to coś fantastycznego, lecz póki co jestem realistą i mocno skupiam się na teraźniejszości. Nie ukrywam, że do tej pory mam telefony z klubów z różnej części Polski, ale w tym momencie przeprowadzka do innego miasta skomplikowałaby bardzo moje życie rodzinne oraz zawodowe. Serce by chciało, ale rozsądek zdecydowanie zaprzecza. Gdyby jednak zadzwoniła Lechia to jestem w każdej minucie gotowy, a wymagań finansowych nie mam dużych. (śmiech)

Ostatnio rozpocząłeś nowy rozdział w swoim życiu sportowym. Jakie są twoje cele w pracy trenerskiej?
AD:
Jako trener pracuję od kilku lat, a od 1,5 roku jestem mocno zaangażowany w pracę z młodzieżą. Sporo radości sprawia mi praca z najmłodszymi adeptami 4-7 lat. Potrafię stać się "dużym dzieckiem", (śmiech) co korzystnie wpływa na samopoczucie dzieci oraz formę treningu w postaci różnych gier i zabaw. Nie mam również problemu z pracą ze starszymi rocznikami, dlatego jak najbardziej widzę siebie w roli Trenera w najbliższych latach.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia.
AD:
Dziękuję bardzo.
(kg / lechia.gda.pl) 7 kwietnia 2022, 13:21
REKLAMA
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.028