Wydawało się, że pod rządami Marcina Kaczmarka wszystko zmierza w dobrą stronę. Lechia skończyła rundę jesienną zwycięstwem, a wiosnę również zaczęła od 3 punktów. Niestety z każdym kolejnym meczem było gorzej pod względem wyników oraz stylu gry. Dzisiaj, po 2 porażkach z rzędu i negatywnych dla Biało-Zielonych rozstrzygnięć w innych spotkaniach, Lechiści znów znajdują się w strefie spadkowej.
Wyjście z niej może stać się tylko trudniejsze. Lechia jedzie do Poznania jak na ścięcie. Mało kto ma nadzieję na 3 punkty, bo drużyna nie daje żadnych powodów, żeby w nią wierzyć. Więcej argumentów na to, że Lechia wyjedzie z Poznania z jakimś dorobkiem, daje Lech, który przegrał ostatnio ze Śląskiem, a wcześniej z Zagłębiem Lubin, a więc również zespołami, które walczą o utrzymanie.
Jeżeli Lechiści przegrają, to ich strata do bezpiecznego miejsca w najgorszym możliwym scenariuszu może wzrosnąć do 4 punktów. Ma to swoje odzwierciedlenie w matematycznych szansach na utrzymanie, które od kilku kolejek spadają.
Jeszcze po poprzedniej kolejce model matematyczny Piotra Klimka częściej do spadku typował Zagłębie, Śląsk, czy Górnik Zabrze. Niestety wszystkie te zespoły wygrały swoje mecze, co zwiększyło prawdopodobieństwo spadku Biało-Zielonych z 27,1% do 48,1%. Oznacza to, że w blisko połowie symulacji Lechia spada z ligi. To najgorszy wynik gdańszczan w tym sezonie.
Lechia musi zacząć wygrywać mecze natychmiast, bo inaczej może powtórzyć historię Wisły Kraków z zeszłego sezonu, której spadek też wielu wydawał się niemożliwy do prawie samego końca. Tylko czy ktoś w klubie jeszcze wierzy w powodzenie tej misji?
Polecamy obserwować profil Piotra Klimka na Twitterze.