Przy okazji zbliżających się Derbów Trójmiasta porozmawialiśmy z Serbem, który reprezentował Lechię w latach 2019-2021 i brał udział w sławetnym zdarzeniu z Wojciechem Myciem. Żarko zdradził nam też, przez kogo najprawdopodobniej musiał odejść z klubu.
Jesteśmy tuż przed Derbami Trójmiasta, a twoja sytuacja z sędzią w meczu derbowym z 2019 roku, po której otrzymałeś czerwoną kartkę, wywoływała wówczas i chyba dalej wywołuje sporo konsekwencji. Co się tam stało?
Graliśmy bardzo fajny mecz, prowadziliśmy 2:0, straciliśmy pierwszą bramkę. Była sytuacja, że sędzia doliczył 9 minut. W ósmej minucie wykonałem długi sprint i położyłem się na murawie. Sędzia powiedział, że muszę opuścić boisko, pojawiły się służby medyczne. Chciałem od razu wrócić na boisku. Sędzia techniczny, Wojciech Myć, pamiętam imię i nazwisko. [...] Leci długa piłka – zamieszanie – gol dla Arki, 2:2 w ostatniej sekundzie meczu. On powiedział: teraz możesz wrócić. Ja tak go delikatnie popchnąłem. A ja tak delikatnie dałem mu po barku: Jak miałem wrócić na boisko, skoro straciliśmy bramkę? Emocje, wszystko, ale nie uderzyłem go. Nie zrobiłem nic złego. A on od razu do głównego sędziego: Był kontakt, to czerwona kartka!
Jakie to uczucie dla piłkarza grać w takim spotkaniu?
Oczywiście, Lechia i Arka to było coś. Szkoda tylko, że w Gdyni nie było naszych kibiców. Wystarczyło mi to, co działo się przed meczem, pod hotelem. Jak fajnie nas kibice pożegnali. To są sytuację takie, które pamiętasz na całe życie. Potem też, po meczu, poczekali na nas. Szkoda, że ich nie było w Gdyni, ale i tak było poczuć tę atmosferę derbów. To było fajne uczucie.
Kto podjął decyzję, aby nie przedłużać z tobą kontraktu? To była decyzja klubu?
Ja bardzo chciałem zostać. Pamiętam, że w maju było u mnie kilku kolegów z Serbii. Przyjechali zobaczyć mecz. Graliśmy u siebie z Piastem Gliwice i mieliśmy poczekać na decyzję, czy mam przedłużyć kontrakt, czy nie. [...] Wtedy w klubie pojawił się Żelem. I myślę, że to była jego decyzja. Nawet nie chciał ze mną porozmawiać.