Takie emocje to ja lubię. Wnioski po meczu ze Stalą
15 kwietnia 2025
Każdy wyrafinowany dziennikarz chwilę przed końcem meczu ma już ustalony tytuł, lead i dokonuje ostatnich szlifów w tekście w ciemno zakładając, że już nic się nie zmieni, bo przecież w mediach liczy się szybkość udostępnienia treści. Gorzej jednak jak nagle losy spotkania odwracają się, to wtedy trzeba kompletnie zmieniać sens artykułu, ale w tym szczególnym przypadku - wybaczam.
Neugebauer przypomniał sobie stare, dobre czasy
Co łączy spotkania Lechii Gdańsk ze Górnikiem Łęczna, Stalą Rzeszów, na zapleczu elity rok temu ze wczorajszym ze Stalą Mielec w Ekstraklasie?
Jedna postać – Tomasz Neugebauer, który w każdym z tych ww. meczów przesądził o losach rywalizacji golami w końcówce spotkania. Za pierwszym razem uratował drużynie punkt, a w pozostałych zapewnił trzy punkty.
- Co prawda odsunąłem go od pierwszego składu, co nie było dla niego łatwe, ale jest świetnym piłkarzem oraz człowiekiem. Pokazał swój profesjonalizm, zdobywając bramkę w ostatnich sekundach meczu. Cały czas mówię, że każdy zawodnik jest ważny w tej drużynie. - mówił po meczu Carver
Dodajmy, że minęło sporo czasu odkąd „Nojgi” usiadł na ławce, ponieważ jak dotąd we wszystkich spotkaniach rundy wiosennej grał w podstawowym składzie.
Niemniej, wystarczyło mu pięć minut, żeby pokazać próbę swoich umiejętności - znakomicie znalazł sobie wolną przestrzeń po podaniu również wprowadzonego na plac gry Tsarenki i świetnym, mierzonym, płaskim strzałem zapewnił drużynie zwycięstwo.
Będąc na trybunie prasowej przez moment poczułem się jakbym się cofnął w czasie - stadion szaleje z radości, zespół w euforii wbiega na boisko, kibice podwyższają poziom hałasu.
Patrzę na kalendarz, a tu… nie, to nie była wiosna 2024, to wiosna 2025. Nie, Lechia nie walczy o awans do elity, tylko o utrzymanie się w nim.
Pewnie więcej w ciągu tego roku było smutnych niż weselszych wydarzeń, ale widząc taką atmosferę, która stworzyła się w ostatnim kwadransie poniedziałkowego starcia, to aż serce się raduje i gdzieś tli się nadzieja, że może ten nieudany sezon uda się zakończyć pozytywnym akordem.
Lechia po raz drugi wydostaje się ze strefy spadkowej
Przed spotkaniem Biało-Zieloni (jak zresztą również Stal) mieli „nóż na gardle”, ponieważ każda strata punktów znacznie oddaliłaby poszczególną drużynę od wydostania się ze strefy spadkowej, co widać na przykładzie właśnie mielczan, którzy przecież przed poniedziałkowym starciem mieli tyle samo punktów, co Lechia (24 pkt).
Teraz to ekipa Djurdevicia jest na ostatnim miejscu w tabeli i traci do 15.lokaty, jak i Biało-Zielonych trzy punkty, a na dodatek konkurencja się zwiększyła, ponieważ nagle Śląsk przypomniał sobie o walce o utrzymanie, a z „peletonu” nieco uciekło Zagłębie Lubin.
DOLNE REJONY TABELI EKSTRAKLASY
14. Zagłębie Lubin 29 pkt.
15.Lechia Gdańsk 27 pkt.
16.Puszcza Niepołomice 26 pkt.
17.Śląsk Wrocław 25 pkt.
18.Stal Mielec 24 pkt.
Drugi raz w ostatnich tygodniach Klub jest na 15.miejscu po zakończonej serii gier. O ile teraz mogliśmy w ciemno założyć, że tak się stanie, o tyle przed starciem z Jagiellonią raczej nie mieliśmy aż tak pozytywnych wizji, bo przecież przyjeżdżał do Gdańska aktualny mistrz Polski.
Skoro tak gdańszczanie potrafią sobie radzić z wyżej notowanymi rywalami, to nie mielibyśmy nic przeciwko, żeby zespół zrobił sobie opóźniony świąteczny prezent i pozostał na takiej lokacie, a może nawet i wyższej po delegacji w Warszawie.
Siła doświadczenia Carvera?
Są tacy, którzy chcą podważać trenerskie CV Anglika, bazując na jego osiągnięciach (a właściwie ich braku, to be honest), natomiast kiedy wszyscy (i my również) analizowali sylwetkę 60-latka, to skupili się na jego pracy w Newcastle w roli pierwszego trenera (2014-2015), kiedy co prawda wsławił się druzgoczącą serią ośmiu spotkań bez zwycięstwa (w tym te słynne „I am the best coach in the Premier League), ale udało mu się utrzymać zespół w elicie. Sam lubi często wracać do przeszłości.
Niemniej, cieszę się z nadchodzącego wyzwania i nie będę przed meczem szczególnie przestraszony, zwłaszcza że mam doświadczenia z Premier League (kiedy Carver trenował Newcastle) - graliśmy w ostatnim meczu sezonu z West Hamem, który był o utrzymanie się w elicie oraz wart 100 milionów funtów (tyle Sroki straciłby pieniędzy z tytułu spadku do Championship). To dopiero była presja, ale ją wytrzymałem, a mój zespół wygrał 2:0. Jeżeli będę spokojny, mogę dobrze wpłynąć na zespół. – mówił przed meczem
Oczywiście, tylko ze Srokami uniknął kompromitacji, a sam „cegiełkę” dokładał do spadku prowadzonych przez jego drużyn w przeszłości (Sheffield United, Leeds United czy Luton Town), ale nie można mu odmówić doświadczenia w kwestii prowadzenia zespołów, które walczą o ligowy byt, więc wie, z czym to się je, a to może być naprawdę pomocne, co pokazało poniedziałkowe spotkanie.
Piłkarze byli sami sfrustrowani i powiedzieli sobie kilka „mocnych” słów, ale najważniejsze żebym ja był spokojny. To bardzo ważne, żeby najpierw powiedzieli co im leży na sercu, bo wtedy ja mogę powiedzieć potem w sposób bardziej merytoryczny nad czym mają popracować. - dodawał
Obserwowałem reakcje trenera podczas spotkania, zwłaszcza przy stanie 0:2 i faktycznie, w porównaniu do zawodników, którzy wściekali na siebie wzajemnie, on cierpliwie czekał aż zmienią się losy spotkania.
Możemy się śmiać czy nie, ale w takich momentach sezonu musi być ktoś, kto będzie potrafił wziąć głębszy oddech, bo „nerwówka” jest ogromna, a ta presja wręcz przytłacza zespół, zwłaszcza że zupełnie niepotrzebnie ciągle się o niej się mówi…
Lechia nie zagrała źle
OK, teraz to się tak łatwo mówi, bo przecież Lechia wygrała, ale naprawdę z przekroju całego meczu to zwycięstwo im się po prostu należało. Stwarzali więcej sytuacji, częściej posiadali piłkę, wielką niesprawiedliwością byłoby gdyby po takiej grze nawet nie zdobyliby jednego punktu.
Niestety, po nieuznanej ostatecznie bramce Viunnyka gdańszczanie nieco „zgaśli”, co skrupulatnie wykorzystali goście między 33 a 42. minutą, oddając dwa celne strzały, które zakończyły się bramkami. Jak na ironię, to były jedyne popisy ofensywne mielczan w tym spotkaniu.
Najważniejsze, że drużyna się nie poddała, a właściwie inaczej – po prostu grała swoje i dokonała remontady.
Powiedzieliśmy sobie w szatni, że „jeżeli zdobędziemy bramkę, zmieni ona oblicze meczu”.
Pierwszy raz w tym sezonie Lechia potrafiła zdobyć trzy punkty, mimo że wynik spotkania otworzyli rywale.
Nie mam nic przeciwko, żeby w kolejnych meczach, nawet kosztem ogromnych emocji, Biało-Zieloni w taki sposób powiększali swój dorobek punktowy. Przynajmniej wiosna 2025 zapisze się wtedy na długo w naszych głowach…
REKLAMA