Gdańsk: środa, 6 sierpnia 2025
AKTUALNOŚCI

D. Pasieka: Trener Kafarski ma patent na Arkę

26 listopada 2009

Na konferencji prasowej trener Arki Dariusz Pasieka stwierdzi, że pierwszy gol strzelony przez Kubę Zabłockiego ustawił mecz.

- Jeżeli chodzi o naszą grę, to nie można być zadowolonym. Jeśli zaczynamy mecz tak, jak zaczęliśmy pierwszą połówkę, gdzie właściwie strzeliliśmy samobójczą bramkę. Tomek Sokołowski podał do przeciwnika w stałym fragmencie gry. Kontra, nie ma asekuracji i przeciwnik strzela praktycznie do pustej bramki. Ten gol ustawił mecz - powiedział trener gospodarzy Dariusz Pasieka.

- Staraliśmy się wszelkimi siłami wyrównać, jednak nie było to to, na co liczyłem, a mianowicie na większą agresywność, której nam niewątpliwie zabrakło. Na pewno zabrakło nam też spokoju. Drużyna grała bardzo nerwowo, nie było kogoś, kto mógłby wziąć na siebie ciężar gry. Akcje były rwane, szarpane, nie były takie składne jak kiedyś pokazywaliśmy, że potrafimy. Stałe fragmenty też nie dochodziły i konsekwencja była taka, że przeciwnik jedną z kontr wykorzystał. 2:0, to ciężki wynik, ale my się staraliśmy grać do końca. 20 minut przed końcem Marcin Wachowicz strzelił na 2:1 i była szansa, aby wyrównać.

Szkoleniowiec Arki był zachwycony atmosferą, jaka panowała na trybunach. Był również zdziwiony postawą swoich podopiecznych na początku spotkania.

- Nie mieliśmy stuprocentowej szansy, poza akcją Labukasa w doliczonym czasie gry. Wcześniej Bartek Ława nie trafił w bramkę. Było mało sytuacji i jeżeli przeciwnik strzela dwie bramki, to ciężko nawet zremisować. Dużo słyszałem o tych derbach Trójmiasta. Podobnie, jak trenerowi Kafarskiemu podobała mi się oprawa meczu. Była fajna atmosfera. Nie zadowoliliśmy naszych kibiców, ale trzeba grać dalej, wytrzeć chusteczką usta i szansę na rehabilitację mamy w niedzielę. Jeżeli chodzi o trenera Kafarskiego to widzę, że ma patent na Arkę.

- Byłem zdziwiony początkiem w wykonaniu Arki, bo inne mecze zaczynaliśmy całkiem inaczej. Nie wiem, czy to była presja derbów... Drużyna była skoncentrowana przed meczem, rozgrzewka wyglądała dobrze, ale nie złapaliśmy właściwego rytmu od początku. To się za nami ciągnęło, a że przeciwnik wyszedł na prowadzenie, to grało się jeszcze trudniej. Lechia na wyjeździe zdobywa więcej punktów, niż u siebie.

- Brakowało nam agresywności, absolutnego spokoju. Było za dużo miejsca dla szybkich, dobrych technicznie zawodników Lechii, którzy kilka razy przeprowadzili składne akcje. My próbowaliśmy przebić się indywidualnymi akcjami, jednak się nie udało. Nie ulega wątpliwości, że zmieniłem Tomka, bo było to za mało biorąc pod uwagę jego doświadczenie. Błąd popełnił - podobnie jak w sobotę Mateusz Siebert. Takie błędy kosztują nas bramki.
(pd / SportoweFakty.pl) 26 listopada 2009, 01:01
REKLAMA
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2025. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.025