Analiza najgorszych meczów sezonu 22/23
14 lipca 2023
Do początku sezonu Fortuna 1. Ligi pozostało 8 dni, zatem pora na kolejny artykuł wprowadzający w klimat rozpoczynającego się sezonu. Tym razem tekst został stworzony w oparciu o liczbę „8”.
8 - tylu punktów zabrało Lechii do utrzymania się w PKO BP Ekstraklasie w sezonie 2022/2023.
Sezon 2022/2023 na zawsze zapisze się w historii klubu. Lechia Gdańsk po 15 latach gry w elicie spadła do Fortuna 1. Ligi. Był to najbardziej szokujący sezon od lat. Mało kto spodziewał się, że po solidnej kampanii 2021/2022, zakończonej czwartym miejscem i uzyskaniem prawa do gry w eliminacjach do UEFA Conference League, rok później Biało-Zieloni zajmą 17. miejsce i z hukiem spadną na zaplecze ekstraklasy. Przypomnijmy i przeanalizujmy trzy najgorsze mecze Lechii w poprzednim sezonie. Należy pamiętać, że powstały ranking jest subiektywny, stąd każdy z Was, może wskazać inne słabe mecze w wykonaniu piłkarzy z Gdańska. Z pewnością ich liczba była znacznie większa…
3. Lechia Gdańsk – Zagłębie Lubin 1:3 (06.05.2023 r.)
Przed tym spotkaniem sprawa była dosyć jasna. Jeżeli Lechia chce przedłużyć szanse na pozostanie w Ekstraklasie, musi mecz z Miedziowymi wygrać. Wydawało się, że ten scenariusz się ziści. W końcu to Lechiści otworzyli wynik spotkania. Po dobrym dograniu ze skrzydła Bassekou Diabate, piłkę do bramki skierował Jarosław Kubicki. Co ciekawe, defensywny pomocnik lubił strzelać gole swojemu byłemu pracodawcy. W rundzie jesiennej w spotkaniu między oboma drużynami też zapisał się na listę strzelców. Nic nie zapowiadało, że sobotni wieczór będzie pożegnaniem Lechii z elitą. Przez pierwsze minuty to gospodarze zaciekle atakowali, a bardzo dobre zawody rozgrywał Malijczyk. 22- latek oprócz asysty, obił słupek po strzale zza pola karnego, a po jednej z jego centr, bramkarz Zagłebia, Dioudis szczęśliwe zbił piłkę nad poprzeczkę. Mało brakowało, a w końcu dynamiczny skrzydłowy zdobyłby debiutanckiego gola w ekstraklasie. Jednak wystarczył jeden błąd w defensywie Biało-Zielonych i obraz meczu się zmienił o 180 stopni. Zaczęło się dosyć niewinnie. Jest 40. minuta i rzut rożny dla Miedziowych. Znakomite dośrodkowanie Marko Poletanovicia na bramkę zamienia… ex-lechista, Bartosz Kopacz, który wykorzystał złe ustawienie Jakuba Bartkowskiego i Joela Abu Hanny. Zresztą, postawa tego drugiego od dłuższego czasu była mocno krytykowana. Złośliwi wyliczali liczbę meczów rozgranych w pierwszym składzie Izraelczyka i liczbę przegranych meczów z jego udziałem… Do przerwy było zatem 1:1. Wynik niekorzystny dla Lechistów i niestety stracona bramka ewidentnie podcięła im skrzydła, a coraz odważniej w drugiej połowie do głosu dochodziło Zagłębie. Duży wpływ na ustalenie wyniku spotkania miało wejście Tomasza Pieńki, młodzieżowca drużyny gości. Najpierw zanotował asystę drugiego stopnia przy golu Chodyny i samemu zdobył trzecią, wychodząc sam na sam po wygranym pojedynku główkowym Chodyny i Pietrzaka w środkowej strefie boiska. Do dziś pozostaje tajemnicą co się stało się z Lechią w drugiej połowie, ponieważ obejrzeliśmy zupełnie inny zespół niż przed pójściem na przerwę. Grali tak jakby byli pogodzeni ze swoim losem. Ze łzami w oczach i przy okrzykach kibiców: „Wypierd….” piłkarze pożegnali się z ekstraklasą. Dodajmy, że to był szósty mecz w roli trenera Lechii Davida Badii i… piąty przegrany i to jeszcze z rzędu. Po tym spotkaniu średnia punktów zdobytych na jeden mecz Hiszpana wynosiła ledwie… 0,16, co potwierdzało tylko że nowy szkoleniowiec nie pomógł zespołowi w walce o utrzymanie.
2. Raków Częstochowa- Lechia Gdańsk 4:0 (28.04.2023 r.)
Na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania do Gdańska dotarła smutna wiadomość. Po długiej walce z chorobą, w wieku 74 lat, zmarł Franz Josep Wernze, wieloletni właściciel Klubu. Stąd też przed samym rozpoczęciem spotkaniu uczczono pamięć Niemca minutą ciszy, a piłkarze Lechii wyszli na boisko z czarnymi opaskami na ramionach. W składzie Lechii Gdańsk doszło zmian, wynikających z kwestii dyscyplinarnych. Zarząd zawiesił Mario Maloce i Dusana Kuciaka. W przypadku tego pierwszego kara była wynikiem „brakiem odpowiedniej postawy, która jest wymagana od członka Rady Drużyny”. Słowak został odsunięty od drużyny za niewłaściwe komentarze nt. gry swoich kolegów w strefie mieszanej. Od pierwszej minuty w pierwszej „11” grali zatem Kristers Tobers, przesunięty na środek obrony oraz Michał Buchalik. Czy te zmiany zmieniły oblicze zespołu? Nie. Postawa całej defensywy wołała o pomstę do nieba, a zwłaszcza Łotysza. Przy każdej z czterech straconych goli miał swój udział. Przy pierwszej i jedynej bramce zdobytej w pierwszej połowie, źle ustawił pułapkę ofsajdową przy długim podaniu Racovitana. Problemy w ustawieniu linii defensywnej wykorzystał Fabian Piasecki, wychodząc sam na sam z Buchalikiem. Napastnik Rakowa podcinką pokonał golkipera Lechii, który również popełnił błąd, kompletnie zapominając o skracaniu kąta w takiej sytuacji. Na kolejne gole trzeba było czekać aż do końcówki drugiej połowy. Prawda jest taka, że Medaliki kontrolowali przebieg spotkania, mając w pamięci fakt, że za chwile przed nimi starcie finałowe w Pucharze Polski z Legią Warszawa. Dopiero pod koniec drugiej połowy wrzucili szósty bieg i dopisali na konto kolejne trzy gole. W 75. minucie na listę strzelców wpisał się Koczergin, który wykorzystał kapitalne prostopadłe podanie Frana Tudora zza pola karnego. Tobers i reszta bloku defensywnego tylko bezczynnie stała jak piłka przedostaje się w pole karne, a sam strzelec minął jeszcze Buchalika i do pustej bramki skierował piłkę. Trzeci gol Raków zdobył przypadkowo. Po uderzeniu sprzed pola karnego Papanikolau, futbolówka odbiła się nieszczęśliwie od Nalepy i golkiper gdańskiej drużyny był bezradny. Na dokładkę w doliczonym czasie gry, Vladislav Gutkovskis strzałem z woleja, zakończył ofensywne popisy Rakowa. Fatalna postawa w defensywie, wraz z błędami indywidualnymi poszczególnych zawodników, mało kreacji w ofensywie (zero celnych strzałów przez 90 minut) to wszystko wpłynęło na dotkliwą porażkę. Dodatkowo, ten mecz pokazywał że z ścisłą czołówką Lechii kompletnie się nie wiodło (biorąc pod uwagę występy z TOP4 ligi, czyli Rakowem, Legią, Lechem i Pogonią to na możliwych 24 punkty zdobyli tylko…3 „oczka”) oraz fakt, że piłkarze z Gdańska najczęściej tracili gole w końcowej fazie meczu. Między 76. a 90. minutą Biało-Zieloni w sezonie 2022/2023 stracili aż 12 bramek. Klub po porażce z przyszłymi mistrzami Polski miał szanse matematyczne na utrzymanie, ale już nikt w to nie wierzył. Nawet sami piłkarze, o czym świadczyła wypowiedź Jakuba Bartkowskiego dla Canal+ w przerwie spotkania, który pokusił się o ocenę aktualnej sytuacji Lechii: „Spada klub, miasto, kibice, ludzie związani z miastem, którzy oddają serce”. Tak kończył się kwiecień 2023 dla Lechii, a maj zaczął się jakże cudownie, co opisałem powyżej.
1.Lech Poznań – Lechia Gdańsk 5:0 (03.03.2023 r.)
Przed meczem najważniejsze osoby w Klubie zapowiadali sprawienie sensacji na Stadionie Miejskim, choć też mówiło się o malejącym zaufaniu do Marcina Kaczmarka. Media donosiły, że spotkanie w ramach 23. kolejki PKO BP Ekstraklasy może być jego ostatnim. Wśród potencjalnych kandydatów wymieniano m.in. Luisa Fernandeza, mistrza Europy z 1984 roku. Boisko brutalnie zweryfikowało szumne obiecanki. Lechia była tłem dla rozpędzonej poznańskiej lokomotywy. Strzelanina w Poznaniu zaczęła się już wcześnie, bo Lech od razu narzucił tempo spotkania. Gdańszczanie próbowali się dzielnie bronić, ale przetrwali tylko do 25. minuty. Kolejny raz w trakcie sezonu 2022/2023 linia defensywy nie popisała się przy rzucie rożnym. Krótkie rozegranie stałego fragmentu na gola zamienił Antonio Milić. Chorwat znakomicie odnalazł się w polu karnym, skutecznie kierując piłkę przy prawym słupku. W pierwszej połowie Lechia straciła jeszcze jedną bramkę i - co tu dużo kryć - dosyć kuriozalną. Jarosław Kubicki zagrał do Kuciaka, ale niestety Słowak tak źle wybił podaną futbolówkę przez pomocnika że... nabił atakującego Michała Skórasia i wpadła ona do bramki. To nie był jedyny błąd naszego bramkarza. Przy trzeciej bramce źle sparował uderzenie Alfonso Sousy, kierując futbolówkę przed siebie i stwarzając szanse na dobitkę dla Mikela Ishaka. Co prawda, strzał obronił, ale uczynił to już za linią bramkową. Kolejne dwa gole to popis szalonego rezerwowego Lecha, Kristoffera Velde, który dokończył dzieło, najpierw pokonując w tzw. długi róg Kuciaka, a potem „złamał” akcje do środka z lewego skrzydła i zdecydował się na strzał. Piłka jeszcze odbiła się od Abu Hanny i tak Lech pokonał pewnie 5:0. Klub z Poznania urządził sobie trening strzelecki przed ważnymi meczami w Lidze Konferencji Europy, a Lechia? Statystyki tego meczu były przerażające. 20-8 w strzałach dla Lecha, z czego aż 9 prób poleciało w światło bramki, czyli więcej niż…Lechii w całym meczu. To musiało się skończyć tak wysokim wynikiem. Dodajmy, że to była pierwsza tak wysoka przegrana na wyjeździe na najwyższym poziomie Biało-Zielonych od 1963 roku. Festiwal żenady uzupełnia fakt, że to był wtedy piąty mecz bez zdobytych trzech punktów przez Lechię Gdańsk i przystanek „I Liga” nieśmiało pokazywał się na horyzoncie….
Tak wyglądała Lechia w poprzednim, feralnym sezonie 2022/2023. Nie chcemy oglądać takiego zespołu i takich rozczarowań. Miejmy nadzieje, że za rok pisząc taki sam lub podobny artykuł, będziemy wspominać same świetne mecze Biało-Zielonych.
Autor: Cieszyn
REKLAMA