Podsumowanie 2023 roku: wrzesień i październik
30 grudnia 2023
Kontynuujemy podsumowanie jakże burzliwego roku w wykonaniu Lechii Gdańsk. Tym razem na tapetę bierzemy pierwsze jesienne miesiące, czyli wrzesień i październik.
WRZESIEŃ
1.Transfery „last minute”
W ostatnich dniach letniego okienka transferowego Lechię zasilili Maksym Khlan, Louis D’Arrigo oraz Tomas Bobcek, natomiast z Klubem pożegnali się Miłosz Szczepański oraz Louis Poznański. Generalnie tamto okno transferowe dla Lechii stało pod znakiem – jakby to zaśpiewało The Scorpions – „Wind of Change”. Szeregi Klubu opuściło 22 zawodników, a przyszło 13. Na dodatek czterech wróciło z wypożyczeń.
2.Szalony mecz w Sosnowcu
Z 3:0 na 3:2, a potem 5:2 – tak w skrócie można opisać spotkanie rozegrane na ArcelorMittal Park. Gdańszczanie potwierdzili wówczas, że nie radzą sobie na terenie rywali tak dobrze jak u siebie. Dla postronnego widza mecz mógł się podobać, ponieważ wszystko działo się we wrześniowe popołudnie na dużej intensywności. Skuteczniejsi byli gospodarze, którzy w końcówce do bólu wykorzystali grę w przewadze dwóch zawodników (dwa decydujące gole padły w końcówce meczu). Między 82 a 85. minutą rywalizacji Ivan Zhelizko oraz Tomasz Neugebauer zostali odesłani do szatni po zdobyciu drugich żółtych kartek. Po jakże emocjonującym starciu Klub podczas przerwy reprezentacyjnej zrobił „mini-obóz”. W dłuższym okresie okazało się jakże potrzebne, by nowy zespół mógł się zgrać.
3.Szkoda, że Państwo tego nie widzieli
Spotkanie 9. kolejki zapewne zapisze się dłużej w pamięci kibiców nie tylko ze względu na rozmiary zwycięstwa z GKS-em Katowice. Gdańszczanie pewnie pokonali gości 5:1, ale bardziej istotniejsze było tło wokół tej rywalizacji. Decyzją Komisji Odwoławczej PZPN mecz odbył z ograniczoną publicznością. Wyłączono z użytku wszystkie trybuny poza strefą VIP i w efekcie wygraną Lechii oglądało niewiele ponad 1000 osób. Przypomnijmy, że kara była pokłosiem incydentów pirotechnicznych podczas rywalizacji z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Oby jak najmniej takich spotkań przy praktycznie pustym stadionie. Przypomniały się czasy „covidowe”…
4.Krótki epizod w Pucharze Polski
Na 1/32 finału w tym sezonie zakończyli swój udział Lechiści w Pucharze Tysiąca Miast. Podopieczni Szymona Grabowskiego przegrali po dogrywce z Wisłą Kraków 2:1. Mecz był również bardzo ważny dla nowego nabytku Lechii – Luisa Ferandeza, który przyszedł do Gdańska właśnie ze stolicy Małopolski. Nie odkryjemy wielkiej tajemnicy, jeśli napiszemy że miło nie został powitany na boisku przez kibiców gospodarzy… Sam wpisał się na listę strzelców w doliczonym czasie, doprowadzając do wyrównania po celnym uderzeniu z 11. metra, ale mógł zdobyć jeszcze jedną bramkę, ponieważ kilka minut wcześniej sędzia również wskazał na "wapno". Za pierwszym razem bramkarz Wisły był jednak górą. Można gdybać co by było, gdyby Hiszpan w obu tych sytuacjach zachował zimną krew…
PAŹDZIERNIK
1.Kontuzja Fernandeza
69.minuta meczu z Górnikiem Łęczna. Szymon Grabowski decyduje się na potrójną zmianę. Schodzą Bobcek, Mena i… Fernandez. Zdziwienie było ogromne, w końcu kapitan przedwcześnie opuścił boisko. Nie było to udane spotkanie Hiszpana. Spowalniał grę, popełniał mnóstwo błędów technicznych, przegrywał wiele pojedynków jeden na jeden, biernie uczestniczył w działaniach ofensywnych zespołu. Trener podjął decyzje, która wywołała frustrację u zawodnika, ale jak się okazało później miała ona drugie dno. Ofensywny pomocnik od sierpniowego meczu z Wisłą Płock zmagał się z kontuzją w okolicach kolana. Klub wiedział o problemach zdrowotnych piłkarza, wielokrotnie Grabowski powtarzał na konferencjach prasowych zdania typu „wiemy, że Luis ma cięższy czas” albo „zdajemy sobie sprawę, że Luis musi wrócić na właściwe tory”. Miarka się przebrała po październikowym meczu i kilka dni później Fernandez przeszedł operacje artroskopii prawej łąkotki bocznej. Przerwa? Do końca roku. Mając na względzie trudny terminarz, można było mieć wiele obaw, jak Lechia sobie poradzi bez swojego kapitana, ale drużyna na brak najważniejszego zawodnika zareagowała w sposób piorunujący.
2. Przełamana niemoc na wyjazdach
Spotkanie, które odbyło się na raty okazało się szczęśliwe dla gdańszczan. Pierwotnie z Polonią Warszawa mieli się spotkać 22 października, ale ulewa która przeszła nad stolicą Polski uniemożliwiała odpowiednie przygotowanie murawy na ten mecz. Wspólnie podjęto decyzję, żeby zagrać dziewięć dni później, czyli w Halloween. Lechiści przystępowali do tego spotkania uskrzydleni wygraną ze Stalą Rzeszów (2:1). Na pewno dobre morale mogły pomóc w pokonaniu nie tylko rywala, ale również niechlubnej passy. W ciągu ostatnich pięciu meczów poza Gdańskiem, Lechiści nie potrafili zdobyć trzech punktów. Rywalizacja szybko ułożyła się po myśli gdańszczan, dzięki objęciu prowadzenia już na samym starcie. Tomas Bobcek znakomicie odnalazł się w polu karnym gospodarzy. Potem gdańszczanie mogli kilkukrotnie podwyższyć prowadzenie, ale ciągłe brakowało zimnej głowy w wykańczaniu akcji. Te niewykorzystanie sytuacje mogły się zemścić, ale Sarnawski po raz pierwszy w barwach Biało-Zielonych pokazał klasę. Najpierw obronił rzut karny, a potem czujnie zachowywał się na linii, kiedy napierali Poloniści pod bramką Lechii przed końcowym gwizdkiem sędziego.
3.Pożegnań w Klubie ciąg dalszy
Z końcem października wygasła umowa Zbigniewa Ziemowita Deptuły z Lechią Gdańsk. Do Trójmiasta zawitał w kwietniu 2023 roku, przejmując rolę prezesa Klubu. Potem, gdy Paolo Urfer przejął zespół z Gdańska, „przesunął” go do rady nadzorczej. Nieoficjalnie mówiło się, że już w sierpniu miał przekazać informacje o zmianie miejsca pracy. Czy tak krótki pobyt może dziwić? Nie, ponieważ można było się spodziewać, że nowa „władza” będzie chciała układać struktury Klubu według swojego zamysłu i raczej bez obecności poprzedników, a przecież Deptuła kojarzy się z końcówką rządów Mandziary…
REKLAMA