Dawid Kroczek : Lechia jest rywalem niewygodnym
4 listopada 2024
Choć Biało-Zieloni przegrali niedzielne spotkanie, to zdaniem szkoleniowca Cracovii podopieczni Grabowskiego postawili trudne warunki gościom. Kluczem do wygrania meczu było wyrachowanie oraz umiejętność odpowiedniego zwolnienia i przyspieszenia rytmu gry – tak w skrócie Kroczek podsumował wygraną swojej drużyny, przy licznym wsparciu kibiców z Małopolski, w Trójmieście.
- Bardzo ciężki mecz za nami na bardzo trudnym terenie. Mimo tego, że objęliśmy prowadzenie, strzeliliśmy dwie bramki i graliśmy z przewagą jednego zawodnika, to ten mecz nie należał do łatwych. Duży szacunek dla drużyny za to, że dowieźliśmy to zwycięstwo do końca. Podziękowania dla kibiców, którzy licznie stawili się, przejeżdżając przez prawie cały kraj. Doceniamy to. Jeżeli chodzi o samo spotkanie, zdawaliśmy sobie sprawę że Lechia jest rywalem niewygodnym, mimo wielu perypetii, które przechodzi. To naprawdę jest dobry zespół. Jestem zadowolony z tego, co osiągnęliśmy na początku meczu. Strzeliliśmy bramkę, to dla nas był priorytet. Jak wszyscy wiemy, często nam zdarzało się tracić gole w pierwszych 15 minutach meczów, dlatego nastawialiśmy się na to, żeby od razu po pierwszym gwizdku ruszyć do ataku przez stałe fragmenty gry. To dało efekty – wywalczyliśmy rzut karny. Później nam sprawy się lekko skomplikowały. Wypadł nam Ghita i musieliśmy dokonać roszady. Potem strzeliliśmy drugą bramkę. Był moment, w którym Lechia grając w ataku pozycyjnym, miała przewagę i szukała rozwiązań przez taką grę, ale nasza gra, ustawienie, trzymanie odległości między formacjami, były dobre i pozwalało unikać podań „między liniami”, a z tego znana jest Lechia, co pokazało spotkanie z Piastem Gliwice. W drugiej połowie mecz się otworzył. Za wszelką cenę Lechia chciała doprowadzić do strzelenia bramki. Uważam, że powinniśmy strzelić trzecią bramkę i byłoby po meczu. Duże brawa dla sztabu za wykonaną pracę.
Boisko przedwcześnie musiał opuścić Virghil Ghita, który zagrał zaledwie dziewięć minut w niedzielę. To trzeci środkowy obrońca Cracovii, zmagający się z urazem w ostatnim czasie. Przypomnijmy, że przed spotkaniem z Lechem Poznań Kamil Glik doznał urazu kolana i nie będzie dostępny do gry przez sześć miesięcy, a Jakub Jugas podczas rywalizacji ze Śląskiem naderwał więzadło w kolanie. Na ekstraklasowe boiska wróci za ok. 6 tygodni.
- Na pewno sytuacja jest trudna, bo – tak jak widzieliście – na środku obrony zagrał Patryk Sokołowski, który nawet nie przygotowywał się do gry na tej pozycji. Mamy mało środkowych obrońców dostępnych do gry, ale mam nadzieje że uraz Virgila nie będzie tak poważny. Zresztą, nie wyglądało to na coś poważnego, ale na wszelki wypadek zdecydowaliśmy go zdjąć z boiska ze względu na naszą sytuację kadrową. Poczekajmy na diagnozę.
Za Ghitę wszedł na plac gry Jani Atanasov, ale nie była to zmiana „jeden do jednego”. Macedończyk wystąpił na swojej nominalnej pozycji (defensywnego pomocnika), a rolę stopera przejął Patryk Sokołowski. Skąd taka decyzja, skoro praktycznie nigdy 30-latkowi nie zdarzyło się grać w linii obrony? Jedynym zawodnikiem z wyjściowej „11” z doświadczeniem gry na środku obrony był Otar Kakabadze.
- To była decyzja podjęta wraz ze sztabem szkoleniowym. Chcieliśmy utrzymać pewną strukturę gry, dlatego Otar pozostał na skrzydle, ponieważ on grając tam, daje dużo więcej drużynie niż gdy jest ustawiony wraz z trzema stoperami. Patryk musiał się awaryjnie radzić i dał sobie radę, ale to nie była dla nas komfortowa sytuacja.
W pewnym momencie, zwłaszcza w drugiej połowie, zespół Kroczka zaczął „gasnąć” na boisku. Czym to było spowodowane?
- Wydaje mi się, że to wynikało z dynamiki meczu. Jeżeli jesteśmy w stanie wykonywać skoki pressingowe, to to robimy. Kiedy zdobywa się bramkę, trzeba też wtedy odpowiednio zarządzać wynikiem spotkania. Lechia atakowała nas skrzydłami, grając wysoko linią obrony i my wykorzystywaliśmy ten fakt, zagrywając piłki za plecami obrońców i tak Kallman zdobył drugą bramkę. Taktyka musi być dostosowana do zespołu, z którym się gra.
Do Gdańska przyjechało aż 1700 kibiców z Krakowa. Zainteresowanie meczami Cracovii poza domem nie jest przypadkowe – podopieczni Kroczka wygrali szósty z siedmiu meczów na wyjeździe w tym sezonie.
- Trudno stwierdzić, dlaczego tak dobrze gramy na terenach rywali. Chcemy być zespołem, który będzie zdobywał punkty zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Cieszymy się z tego, że przywozimy te punkty do Krakowa, ponieważ te mecze są wymagające.
Kamil Cieszyński
REKLAMA