Mimo, że w ostatnich latach było w naszej piłce kilka klubów, które przeniosły się do innego miasta bądź sprzedały swe miejsce, to chyba najmniej jasny, a może najbardziej wydaje się sposób traktowania Lechii-Olimpii.
Po awansie Lechii do ekstraklasy w większości mediów, a czasem także w opiniach kibiców pojawiało się stwierdzenie, że Lechia wraca do ekstraklasy po 20 latach. Niektórzy chyba zapomnieli o fakcie, że Lechia jako klub był sygnatariuszem spółki Lechia-Olimpia i występował w najwyższej klasie rozgrywkowej w sezonie 1995/96. Tak m.in. napisała Gazeta Wyborcza.
Jednak ktoś zaraz może powiedzieć, że nie uznaje tej spółki, bo Lechia znalazła się w I lidze nie w drodze sportowego awansu. Niestety tak było i nie odwrócimy tej sytuacji. Ale chyba lepiej przyznać się do błędu, niż twierdzić, że to nie była Lechia.
Tomasz Ossowski (Gazeta Wyborcza) wyjaśnia:
- Lechia-Olimpia to rzeczywiście dość drażliwy temat, większość kibiców zupełnie nie akceptowała tego tworu. Z drugiej strony na mecze tej drużyny waliły tłumy, ja zresztą też wśród nich byłem. Wynikało to z wielkiej tęsknoty za ekstraklasą, a także z nadziei, że po jednym sezonie rozgrywanym pod szyldem Lechia-Olimpia w kolejnym zespół przystąpi do rozgrywek już bez członu Olimpia w nazwie. Podobną nadzieję mieli dziennikarze. Atmosfera na niektórych meczach była fantastyczna i nie zmieni tego fakt, że to nie była prawdziwa Lechia. Ja z perspektywy czasu również uważam, że to nie była prawdziwa Lechia, ale wówczas jako młodego chłopaka niezbyt interesowała mnie cała "ideologiczna" otoczka. Ja cieszyłem się, że w Gdańsku, na stadionie Lechii gra drużyna w biało-zielonych barwach (choć na niektóre mecze zakładała stroje... niebieskie), gra jako Lechia a cały stadion dopinguje ją jako "Lechię". Ale, powtarzam, prawdziwa Lechia to nie była.
- Podobnie traktują całą sprawę statystycy. We wszystkich zestawieniach Lechia Gdańsk ma zaliczonych 16 sezonów w ekstraklasie (gdyby był jej liczony sezon Lechii-Olimpii sezonów byłoby 17), natomiast Olimpia Poznań 9, a więc to jej przypisany jest sezon 1995/96 w ekstraklasie (ewentualnie w zestawieniach widnieje zapis Olimpia Poznań/Olimpia-Lechia). Po latach można więc powiedzieć, że w sezonie 1995/96 Olimpia Poznań rozgrywała swoje mecze w Gdańsku... Dlatego właśnie napisałem, że Lechia po 20 latach wraca do ekstraklasy. Gdybym napisał np. że ekstraklasa wraca do Gdańska po 20 latach byłoby to nieprecyzyjne. Nie zmienia to faktu, że prawdziwa Lechia po raz ostatni grała w ekstraklasie w sezonie 1987/88.
- Ja jednak mam sentyment do tej drużyny. Nigdy nie zapomnę jak po ostatnim meczu z Rakowem Częstochowa (mimo zwycięstwa 4:1 Lechia-Olimpia spadła z ekstraklasy) większość kibiców zebrała się na trybunie głównej i razem z piłkarzami wręcz płakała. Zawodnicy, mimo, że prawie wszyscy pochodzili z innych części kraju bardzo zżyli się z Gdańskiem i było im bardzo przykro z powodu spadku. (a że nie do końca znane są kulisy spadku - podobno nie wszyscy grali uczciwie - to już inna historia:)
- Aha, od czasów Lechii-Olimpii mam wielki szacunek do Pawła Janasa. On jako jedyny z trenerów drużyn przeciwnych mówił o tym zespole per "Lechia Gdańsk". Inni kluczyli, mówili Lechia-Olimpia, Olimpia Gdańsk albo zespół z Gdańska (prawdopodobnie ze strachu przed PZPN i wszechwładnym Marianem Dziurowiczem, który nie akceptował tej fuzji) on za każdym razem otwartym tekstem mówił "gramy z Lechią Gdańsk", "Lechia Gdańsk to wymagający przeciwnik" itp. Za to wielki "szacun" dla niego.
Na stronie oficjalnej Lechii w dziale historia także jest informacja, że Biało-Zieloni rozegrali 16 sezonów w I lidze i pomijany jest okres Lechii-Olimpii. Błażej Słowikowski odpowiedzialny za treść na stronie internetowej klubu:
- Równie dobrze sezon mógłby być przyjęty na konto Olimpii ;) albo po połowie i wtedy mielibyśmy 16,5 sezonu w ekstraklasie. Odbudowywana Lechia stoi na stanowisku, że wszystkie sukcesy/awanse liczą się tylko wtedy jeżeli są osiągnięte własnymi siłami. Jakiekolwiek wchodzenie do ligi tylnymi drzwiami nas nie interesuje. Stąd w naszym dorobku staramy się chwalić jedynie tymi sukcesami, które osiągnęliśmy sami, a nie przy zielonym stoliku. Z perspektywy czasu zaliczam to wydarzenie do tych stojących po stronie "-". Był to jeden z "kamyczków", który sprawił, że na przełomie wieków klub znalazł się na samym dnie.
- Klub oczywiście nie zamierza tworzyć czarnej plamy w swojej historii i udawać że nie było Lechii - Olimpii. Fakt ten będzie jednak w klubowych annałach zawsze opatrzony odpowiednim komentarzem.
Warto jednak przeanalizować sytuację i cofnąć się do sezonu 1995/96, aby przyjrzeć się sytuacji w jakich okolicznościach powstawała fuzja Lechii z Olimpią. Oto kilka argumentów, które pozwolą jaśniej spojrzeć na tę sytuację sprzed kilkunastu lat.
1. Lechia przystępowała do spółki z własnej nieprzymuszonej woli. Miało to być wykupienie miejsca w ekstraklasie od Olimpii Poznań. Wtedy, w 1995 roku pozwalały na to przepisy. Podobnie jest teraz, kiedy Polonia wykupuje miejsce po Dyskoboli Grodzisk Wlkp. Spółka miała poparcie prezesa Lechii Henryka Woźniaka, który jednocześnie był wiceprezydentem Gdańska.
2. Fuzja odbywała się zgodnie z przepisami statutu PZPN. Poniżej przedstawiamy wypowiedź mecenasa związku Andrzeja Wacha, który kilka tygodni przed połączeniem obu klubów tak o tym mówił: „Przepisy dopuszczają fuzje drużyn. Klub może się połączyć z klubem, sekcją piłkarską, a nawet pierwszą drużyną innego klubu. Warunkiem wyrażenia zgody przez PZPN są odpowiednie uchwały władz statutowych zainteresowanych klubów i rejestracja nowej struktury w sądzie”.
3. Zarząd Lechii przyjął uchwałę aprobującą fuzję, a 24 czerwca 1995 roku prezes Lechii Henryk Woźniak i wiceprezes Fundacji Olimpia Poznań Jerzy Łupicki złożyli swoje podpisy pod wnioskiem do PZPN, stwierdzającym połączenie obu klubów. Nowy twór miał się nazywać Gdański Klub Piłkarski Lechia.
4. Kilka dni później PZPN miał przyklepać fuzję, jednak do całej sprawy wtrącił się Urząd Kultury Fizycznej, który był przeciwny tego typu praktykom. Na początku lipca odbył się zjazd PZPN, który ustalił, że fuzje mogą się odbywać, ale tak, że nowopowstały klub będzie występować w niższej klasie. W tym momencie zostało złamane prawo, bo wcześniejsze zapisy statutu nic nie mówiły o takich ustaleniach. Prawo nie może działać wstecz, dlatego działacze Lechii-Olimpii zapowiedzieli odwołanie się od tej decyzji. I tu nastąpiła lawina problemów.
5. Mimo wszystko drużyna przystąpiła do rozgrywek. Kadra częściowo była złożona z piłkarzy Lechii, mecze odbywały się w Gdańsku przy Traugutta, a piłkarze występowali w biało-zielonych strojach z napisem „To my Lechia”
6. Drużyna miała ogromne poparcie ze strony mediów oraz władz Gdańska. Na pierwszym meczu ze Śląskiem pojawiło się na trybunie sporo VIP-ów. Obecni byli także przedstawiciele Kościoła w osobach arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego oraz ks. prałata Henryka Jankowskiego.
7. Każdy mecz Lechii gromadził kilkutysięczną publikę, której liczba czasem przekraczała nawet 10 tysięcy. Stadion chóralnie dopingował drużynę, dając także wyraz dezaprobaty dla działań PZPN. Kibice gromadzili się także podczas meczów w Gdańsku, za które Lechia karana była walkowerami, w związku z czym fani Lechii zorganizowali pikietę w Warszawie pod PZPN-em.
8. W końcu PZPN usankcjonował fuzję Lechii z Olimpią i wiosną już nie było przeszkód, aby rywale przyjeżdżali do Gdańska. Pierwsza drużyna miała także zaplecze w postaci III-ligowego zespołu rezerw. Ci którzy nie mieścili się w podstawowej 18-stce, mogli grać w niższej lidze.
9. Wiosną kolejni piłkarze Lechii debiutowali w ekstraklasie. Byli to między innymi Tomasz Dawidowski i Dariusz Gładyś.
10. Ostatni mecz Lechii-Olimpii w ekstraklasie, mimo spadku, zakończył się niemal fetą pod trybuną krytą. Takie było oddanie kibiców, którzy podziękowali piłkarzom za grę i chwile radości, jakich doznali podczas 12-miesięcznej przygody w ekstraklasie.
11. Wielu kibiców od meczów Lechii-Olimpii w ekstraklasie zaczęło swoją przygodę z Lechią i stadionem przy Traugutta.
12. Lechia po spadku występowała w II lidze. Skąd się wzięła? No właśnie z Lechii-Olimpii.
Lata 90. przynosiły różne zawirowania wobec Lechii. W 1992 roku powstała spółka FC Lechia, która wyodrębniła się jako podmiot z KS Lechia. Doszło do tego, że zespół seniorów nie mógł korzystać ani z drużyny rezerw, ani juniorów. Piłkarze musieli zostać wytransferowani z KS do FC.
W 1998 roku powstała kolejna spółka. Tym razem na 3 sezony Lechia połączyła się z Polonią. I podobnie jak to było z FC Lechią w tym wypadku także młodzież musiała być transferowana do klubu.
Oba jednak przypadki FC Lechia oraz Lechia-Polonia traktowano jako Lechię. Mimo że ta ostatnia nie miała już takiego poparcia ze strony kibiców i władz miasta. Oprócz tego, w Lechii-Polonii co kilka miesięcy zmieniali się udziałowcy, a także prezesi klubu i osoby decyzyjne. Wszystkie te działania doprowadziły do upadku i wystąpienia Lechii ze spółki.
Dlaczego więc Lechia-Olimpia z sezonu 1995/96 traktowana jest tak jakby nie była to Lechia? Po części wynika to z faktu, że fuzje lub kupowanie miejsca w ekstraklasie nie są odbierane dobrze przez kibiców. Po części jest to przedstawienie sprawy przez media, które potrafią w umiejętny sposób wpłynąć na sposób myślenia odbiorców.
Istotne jest także to, że w Tabeli Wszechczasów I ligi nie ujęto wyników Lechii-Olimpii jako Lechii? Czy to jest słuszne? Z tym pytaniem i naszymi argumentami zwróciliśmy się do Andrzeja Potockiego, redaktora 90minut.pl, cenionego historyka i statystyka polskiej piłki nożnej, który opracowuje Tabele Wszechczasów od 2001 roku.
Oto jego wyjaśnienie:
Oczywiście w przypadkach „granicznych”, gdzie możliwe są rozmaite interpretacje i istnieją argumenty za jednym i za drugim rozwiązaniem, należy przyjąć pewne zasady i stosować je konsekwentnie w praktyce. Nie oznacza to, że nie zauważamy faktu, że krótka historia Lechii-Olimpii jest częścią dziejów Lechii Gdańsk, a nie tylko Olimpii Poznań. Zdecydowaliśmy jednak, że (podobnie jak w przypadku innych fuzji) kierować będziemy się następującymi kryteriami:
1. Poparcie kibiców, władz miasta itp. nie ma tu znaczenia, ponieważ nie stanowią oni formalnej władzy nad rozgrywkami, a do tego nie obowiązuje ich ani zasada rzetelności historycznej, ani wymóg obiektywizmu (nie jest to oczywiście zarzut - kibice mają prawo do subiektywnych sądów, historycy winni się od nich powstrzymać).
2. Jako zasadę przyjęto zaliczanie jednego sezonu jednemu klubowi. Miejsce w lidze było miejscem Olimpii, zespół też walczył formalnie jako Olimpia, później Lechia-Olimpia, choć część meczów rozgrywał w Gdańsku.
3. Naczelną władzą rozgrywek piłkarskich w Polsce jest PZPN, czy nam się to podoba czy nie (a nie podoba się) i jego decyzje dotyczące weryfikacji rozgrywek, legalizacji istnienia klubów itp. uznajemy za wiążące.
4. Inne fuzje odbyły się przed sezonem i budziły wyłącznie wątpliwości moralne, nie zaś prawne lub historyczne. W myśl tych samych zasad najbliższy sezon w ekstraklasie pójdzie na konto Polonii Warszawa zapewne, nie zaś Dyskobolii. Ale już Sokół Tychy wliczony jest do bilansu Sokoła Pniewy.
- Reasumując, zapewne przyjęta przez nas zasada nie jest idealna, ale jest uczciwa i konsekwentna. Możliwe jest inne ujęcie tematu, lecz powodować będzie trudne do przewidzenia konsekwencje (od którego meczu zaliczać punkty Lechii? Czy może każdy klub w każdej formie prawnej traktować jako osobny byt i mieć 3 Lechie, 2 Sokoły i 4 Widzewy w tabeli? itd. itp.). W każdym razie nie jest to błąd. Taką decyzję podjęto po przemyśleniu i całkowicie świadomie i, jak sądzę, rzetelnie. Co nie wyklucza koniecznych w takim przypadku przypisów wyjaśniających złożoną sytuację.
- Dziękuję za ciekawy wkład w dyskusję na temat historii polskiej ligi. Mam nadzieję, że coraz mniej będzie patologicznych zjawisk, za jakie uważam handel miejscami w lidze, choć wiem, że to płonna nadzieja. Oczywiście, pozostajemy przy swoich opiniach, jak to zwykle bywa w spornych sytuacjach.
- Aczkolwiek nasze stanowisko uważamy za logiczne, to wcale nie wykluczamy, że inne sądy mają za sobą równie mocną argumentację.
Sprawa jak widać jest dyskusyjna, i nie można jednoznacznie przekreślać jednych bądź drugich argumentów. Chyba jednak najprościej byłoby uznać Lechię-Olimpię jako Lechię z odpowiednim komentarzem. Czyli "Lechia rozegrała w ekstraklasie 17 sezonów, w tym jeden jako drużyna fuzyjna Lechia-Olimpia.
Bo jeśli tak nie będziemy uznawać Lechii-Olimpii jako Lechii to w jakiej klasie rozgrywkowej występowała Lechia w sezonie 1995/96? W III? Ale przecież od lutego 1996 roku III-ligowa drużyna była traktowana jako bezpośrednie zaplecze fuzyjnego zespołu. Czy wobec tego zaliczać w statystykach występy piłkarzy, z Lechii-Olimpii z kadry I zespołu, w III lidze jako oficjalne występy w Lechii. Rodzi się więc bałagan i pewna nie konsekwencja. Bo jeśli zawodnik grał zarówno w ekstraklasie jak i w III lidze, a przecież piłkarz nie może być jednocześnie zawodnikiem dwóch innych klubów.
Lechia-Olimpia w perspektywie czasów jest uznawana za efemerydę. Nie można, niestety, pomijać tego zjawiska i udawać, że go nie było. Bo czy można historycznie nie uznawać Polski za lata 1945-89?
"Kto nie zna przeszłości, nie może kosztować przyszłości."
Czytaj także:
Historia Lechii-Olimpii cz.1
Historia Lechii-Olimpii cz.2